aaa4 |
Wysłany: Wto 12:15, 16 Sty 2018 Temat postu: winter |
|
-Czy mozemy uznac, ze zaspokoiliscie swoja ciekawosc i wracacie do pracy?
-Tak jest, Herr Kapitan. Natychmiast.
Nie dla wszystkich bylo to jednak takie oczywiste. Reiss spojrzal uwaznie na Fleischera.
-Wy tez, kuk?
Wezwany, minimalnie acz wyraznie ociagal sie z odpowiedzia. Jeszcze raz posepnie spojrzal na Sangera i Kinaua.
-Mozna tak powiedziec, Herr Kapitan.
-Wracajcie na stanowiska.
Zaczekal, az zasalutuja, oddal salut i oddalil sie bakburta w kierunku rufy. Kuk tez sobie poszedl, a marynarze, nie zwlekajac, wrocili do szorowania. Gdy Kinau odchodzil, Eichel przywolal go na moment gestem i rzucil polglosem:
-Na twoim miejscu uwazalbym od teraz, co jem.
Po tym wydarzeniu chlod i dystans, jakie Johann odczuwal od pierwszego dnia na pokladzie, wyraznie sie poglebily. W mesie dziwnym trafem dostawal z kotla wystygle posilki, a kuk nie odzywal sie do niego ani slowem. Wszyscy, z ktorymi sie stykal, zrobili sie naraz jeszcze bardziej mrukliwi. Nie bylo watpliwosci, ze opowiesc Fleischera znalazla szeroki posluch. Johann zgadywal juz, co bedzie dalej. W batalionie Johanna swojego czasu rowniez znalazlo sie kilku zolnierzy nietolerowanych przez swoich towarzyszy. Wkrotce zreszta wrocili na glebokie tyly. W ambulansach. |
|